Mecz 11. kolejki PlusLigi nie ułożył się po myśli naszej drużyny. Mimo walki w Warszawie ZAKSA musiała uznać wyższość przeciwnika, przegrywając 1:3.
W wyjściowym składzie naszego zespołu zobaczyliśmy Quinna Isaacsona, Kamila Rychlickiego, Igora Grobelnego, Jakuba Szymańskiego, Konrada Stajera, Szymona Jakubiszaka i Bartosza Fijałka (libero).
Już pierwsza akcja spotkania to dłuższa wymiana sił w ataku, miejscowi od początku uaktywnili grę przez środek, gdzie punktował Jakub Kochanowski. Nasza drużyna odpowiedziała skuteczną grą w bloku i atakami duetu Rychlicki/ Szymański (4:4). Niestety rywale odpowiedzieli równie skutecznymi blokami i przy stanie 8:5 nasz trener postanowił przerwać grę. Przerwa nieco pomogła i przystąpiliśmy do odrabiania strat, wykorzystując szanse w kontrach i potknięcia rywali zniwelowaliśmy dystans (10:9). Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, kolejny zwrot akcji dały celne serwisy Bednorza i ponownie stołeczni nam odskoczyli (12:9). Nie było to ostatnie słowo naszego zespołu, czujna gra w bloku i sprytne zagrania Kamila Rychlickiego wyprowadziły nasz zespół na prowadzenie – 16:14. Gospodarze zdołali wyjść z niewygodnego ustawienia, a przy zagrywkach Kevina Tillie i problemach Igora Grobelnego z wyprowadzeniem kończącego ataku Projekt odzyskał prowadzenie – 17-16. Przy wymianie sił w ataku mogliśmy liczyć na Kamila Rychlickiego (19:19). W końcówce seta, kolejne punktowe bloki dały naszym rywalom chwilę oddechu (21:19). Walcząc do końca wyrównaliśmy jeszcze (22:22). W decydującej części seta nie brakowało emocji, walcząc do końca dotrzymywaliśmy kroku rywalom (23:23). Skuteczna gra Semeniuka w kontrach pozwoliła miejscowym zakończyć tę partię (25:23).
Po zaciętej końcówce pierwszego seta w kolejnej odsłonie zanotowaliśmy falstart już w pierwszym ustawieniu, seria zagrywek Firleja i problemy z przebiciem się przez blok rywali zmusiły Andreę Gianiego do przerwania gry (5:0). Po wznowieniu rywalizacji wyszliśmy z niewygodnego ustawienia, jednak wciąż celne zagrania przeplatały błędy popełniane przez naszych zawodników i to Projekt kontrolował sytuację (10:5). Niezmiennie mogliśmy liczyć na skuteczne ataki Kamila Rychlickiego, dobra zmianę dał jeszcze Mateusz Rećko, błędów nie ustrzegł się Jakub Kochanowski i nieco zniwelowaliśmy dystans (15:12). Niestety po raz kolejny przytrafiły nam się przestoje, problemy w przyjęciu przy zagrywkach Webera ponownie zrobiły różnicę i to kędzierzynianie musieli szukać serii punktowych (18:12). Pechową passę przerwał atakiem Rafał Szymura po drugiej stronie siatki nie mylił się Bednorz i to Projekt mógł się pochwalić siedmiopunktowym prowadzeniem (20:13). Efektowna gra gospodarzy w obronie dawała stołecznym kolejne kontrataki. Celne zagrania Jakuba Szymańskiego w końcówce niewiele pomogły, tej partii nie zdołaliśmy uratować. Seta zagraniem z drugiej linii zakończył Bartosz Bednorz (25:16).
Wyciągając wnioski poprzedniej partii tym razem nie pozwoliliśmy tak szybko uciec rywalom. Siła ataku naszej drużyny niezmiennie spoczywała na Kamilu Rychlickim, a ten nie zawodził. Pewnie blok przeciwnika obijał też Jakub Szymański, miejscowi odpowiadali zagraniami Bednorza czy Webera, utrzymując grę na styku (7:7). Tym razem to kędzierzynianie szybciej przystąpili do ataku, wszystko za sprawą skutecznych zagrywek Rafała Szymury, seria naszego kapitana dała nam zaliczkę i prowadzenie 13:9. Projekt z niewygodnego ustawienia wyprowadził Weber, chwilę później ważną kontrę dla gospodarzy zakończył Bartosz Bednorz i znów mieliśmy grę na styku (13:14). Tym razem nie pozwoliliśmy rywalom na wyrównanie, kolejne ataki kończył Kamil Rychlicki i przy stanie 14:18 to trener warszawian musiał interweniować. W końcówce seta kiedy przeciwnik ponownie niebezpiecznie się zbliżył to nasz trener interweniował (17:20). W tej części meczu punktowali Rychlicki z Weberem (19:22). Rywale zbliżyli się jeszcze przy zagrywkach Webera, jednak utrzymując grę na styku ZAKSA nie wypuściła tej partii z rąk, wygrywając 25:21 przedłużyliśmy losy rywalizacji.
W czwartej partii ponownie lepiej wystartowali gospodarze, spora w tym zasługa regularności Bartosza Bednorza w polu serwisowym (3:1). Po pczątkowych problemach czujna gra na siatce Quinna Isaacsona i pewny atak Jakuba Szymańskiego z lewego skrzydła pomogły naszej drużynie wrócić do gry (6:4). Niestety kolejne kontry sprzyjały miejscowym, widowiskowe obrony i sprytne zagrania pomogły naszym rywalom przy kolejnej serii odskoczyć znacznie (12:6). Reagując na sytuację trener Giani najpierw w miejsce Rafała Szymury wprowadził Igora Grobelnego, po chwili wykorzystał też przerwę na żądanie. To właśnie atak Igora Grobelnego z lewego skrzydła pomógł nam wyjść z niewygodnego ustawienia, a znakomita zagrywka Kamila Rychlickiego dawała jeszcze szanse na odrobienie strat. Kolejne dłuższe wymiany sprzyjały gospodarzom, a ci po bloku na Jakubiszaku i naszych błędach prowadzili już 15:8. Zagrywki Igora Grobelnego uspokoiły nieco sytuację, naszej drużynie pomogły też zagrania Szymona Jakubiszaka i Kamila Rychlickiego, dzięki którym systematycznie odrabialiśmy straty (17:15). Niestety kluczowa faza seta to kolejne kontry w wykonaniu gospodarzy i prowadzenie 22:17. Mimo walki i kolejnych celnych ataków Kamila Rychlickiego nie udało nam się odwrócić losów tego seta.
PGE Projekt Warszawa – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1
(25:23, 25:16, 21:25, 25:20)
Źródło Zaksa Foto Klub Kibica










135
























