W kampanii wyborczej nie brakuje ostrych słów, ale najnowsze oskarżenia wobec Karola Nawrockiego – kandydata wspieranego przez PiS – wywołały prawdziwą polityczno-społeczną burzę.
W centrum tej awantury: kibolskie ustawki, walka 70 na 70 i sugestie samego premiera Donalda Tuska, że Nawrocki uczestniczył w starciach z kibicami Odry Opole.
Czy to tylko polityczna zagrywka, czy poważne pytania o przeszłość jednego z najważniejszych kandydatów PiS?
„Aktywizacja sportowa” czy brutalne kibolskie ustawki?
Temat wyszedł na światło dzienne podczas rozmowy Karola Nawrockiego ze Sławomirem Mentzenem.
Zapytany o emocje towarzyszące walkom wręcz, Nawrocki nie tylko nie zaprzeczył swojemu udziałowi w kibolskich ustawkach, ale określił je mianem „rodzaju aktywizacji sportowej”.
Porównał je do legalnych walk bokserskich, wspominając swoją karierę w barwach Stoczniowca Gdańsk.
Gdy Mentzen zasugerował, że Nawrocki brał udział w ustawce 70 na 70, ten nie zaprzeczył. Co więcej – polityk Konfederacji otwarcie przyznał, że imponuje mu ten fakt. Brzmi jak sportowe wyzwanie?
Nie – to brutalna rzeczywistość kibolskiego świata.
Donald Tusk: „Niech odpowie”
Premier Donald Tusk odniósł się do tych rewelacji na antenie TVN24, w rozmowie z Piotrem Kraśką. – Zapytajcie Karola Nawrockiego, na czym polegała ta jego „aktywizacja sportowa” i czy była to szlachetna walka.
Niech spróbuje odpowiedzieć patrząc wam w oczy – powiedział Tusk, sugerując bezpośrednio, że Nawrocki brał udział w konfrontacji z kibicami Odry Opole.
Choć źródła związane z ruchem kibicowskim twierdzą, że starcie 70 na 70 dotyczyło ekip Lecha Poznań i Lechii Gdańsk, nie wykluczają scenariusza, w którym Nawrocki rzeczywiście mógł mierzyć się z fanami Odry.
Lechia Gdańsk ma bowiem sojusz ze Śląskiem Wrocław – a Śląsk to śmiertelny wróg opolskiej Odry. W realiach kibolskich porachunków oznacza to jedno: jeśli jesteś z Lechii, to prędzej czy później mierzysz się z Opolem.
Kim naprawdę jest Karol Nawrocki?
To pytanie dziś zyskuje nowy, niepokojący wymiar. Dotąd znany jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej, historyk, „obywatelski” kandydat na prezydenta wspierany przez PiS. Teraz – człowiek, który bez cienia skruchy mówi o fizycznej przemocy jako formie „sportowej aktywizacji”.
Czy państwo polskie może pozwolić sobie na milczenie w tej sprawie?
Czy kandydat na tak odpowiedzialne stanowisko nie powinien publicznie i jasno wyjaśnić, czy i jak brał udział w nielegalnych bójkach pseudokibiców?
Polityczna odpowiedzialność czy gangsterska przeszłość?
Kampania wyborcza to czas, w którym wyborcy muszą mieć pełen obraz ludzi, którym mają powierzyć władzę.
Dlatego Karol Nawrocki musi odpowiedzieć na pytanie nie tylko o swoje słowa, ale też o czyny.
Czy rzeczywiście brał udział w walkach kiboli?
Czy uczestniczył w ustawce przeciwko fanom Odry Opole?
Czy to była młodzieńcza przygoda, czy świadome uczestnictwo w zorganizowanych, brutalnych bijatykach?
Premier Tusk nie rzuca słów na wiatr. – Niech odpowie patrząc ludziom w oczy – mówi i trudno się z nim nie zgodzić.
Cisza to przyznanie się?
W sytuacji, gdy kandydat nie zaprzecza, a środowiska kibicowskie mówią jasno: „tego wykluczyć nie można”, milczenie staje się deklaracją.
Karol Nawrocki nie może już schować się za frazesami o sportowej aktywizacji.
Ma obowiązek odpowiedzieć. Publicznie. Konkretnie. Bez uników.
Bo jeśli nie odpowie – to wyborcy odpowiedzą za niego.
Przy urnach.


