Stal Nysa nie dała się pożreć Vervie Warszawa. W piątkowy wieczór na własnej hali wyrwała faworyzowanemu przeciwnikowi jeden punkt. Spotkanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy nie pozwolili ani razu wyjść przyjezdnym na prowadzenie. po pierwszym secie prowadzili. Na 24:20 skutecznie zaatakował Lemański po silnej zagrywce Szczurka. A seta zakończył Bućko z lewego skrzydła. Niestety w kolejnych dwóch setach Stalowcom nie udało się utrzymać dobrej dyspozycji. W drugiej odsłonie lepiej zaczęli stołeczni, jednak dzięki pogoni gospodarzy udało się wyrównać na 22:22. W końcówce po autowym ataku i zepsutej zagrywce Lemańskiego lepsi okazali się przyjezdni. Trzeci set to pełna dominacja Vervy. Na moment nawiązali kontakt z przeciwnikiem gospodarze po kiwce Komendy na 9:10. W secie jednak ostatecznie zdobyli tylko 15 punktów. Na szczęście przebudzenie przyszło w partii czwartej. Po wyrównanym początku przewagę złapali gospodarze po ataku Bućki (9:7), skutecznym bloku na Szalpuku (10:7). Ta partia padła łupem Stali do 21. To oczywiście oznaczało tie break, do którego już nas w tym sezonie Stalowcy przyzwyczaili. Niestety po raz kolejny nie udało się rozstrzygnąć 5 partii na swoją korzyść. Oglądaliśmy wyrównaną grę do 6:6. Później Verva odskoczyła (6:8, 8:12) aby wygrać do 10 i cały mecz 3:2. Nagroda dla MVP powędrować do reprezentanta Belgii Igora Grobelnego. Stal Nysa – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 2:3 (25:21, 23:25, 15:25, 25:21, 10:15)
1111 
